
W kultowym filmie Ridleya Scotta „Łowca androidów” wśród wielu znakomitych scen jest ta jedna, która przeszła do historii kina. Android Roy Batty (niezapomniana rola Rutgera Hauera) rezygnuje z zabicia ścigającego go, tytułowego łowcy i czując zbliżającą się śmierć (czyli wyczerpanie napędzających go baterii), w ulewnym deszczu wygłasza słynną kwestię, do dziś poruszającą swą bezbrzeżnie smutną, humanistyczną głębią: „wszystkie te chwilę przepadną w czasie jak łzy w deszczu”.
W dniu tegorocznego pożegnania uczniów klas czwartych naszego Liceum, w piątek 25 kwietnia, też lało jak z cebra i też było wiele, bardzo wiele łez – ale inaczej niż bohater filmu Scotta mamy pewność, że żadna z tych łez, tak jak żadna z przeżytych z naszymi drogimi abiturientami chwil, nie przepadnie w czasie. Poniesiemy je za sobą – poza maturę, poza studia, być może (oby!) na zawsze. Zbyt mocne było to, co nas połączyło, by dało się rozerwać. Dlatego też moglibyśmy się odnaleźć w słowach Gandalfa Szarego, który w finale „Władcy Pierścieni” Johna Tolkiena, odpływając z Szarej Przystani na Najdalszy Zachód, pociesza pozostających w Śródziemiu przyjaciół: „nie mówię wam: nie płaczcie, bo nie każde łzy są złe”.